2012-08-31

Rozdział trzeci: Chyba śnię.


 W Polsce, już Poznaniu, Channel nie umiała zapomnieć ostatniego wydarzenia. Uśmiechu Mesuta. Pięknego  stadionu. Nie, no, tylko uśmiechu Mesuta. Nikomu nie mówiła o tym co się stało, chyba, że swojej rybce w akwarium. Nawet Marinie. Emil obiecał, że nie będzie nigdy wracać do tego tematu. Channel, rozkoszowała się tą myślą, że załatwiła sobie "wywiad" całkiem sama. I nie wiedziała, dokładnie co to oznacza, ale nie zawracała sobie tym głowy.
Od rana pracowała podekscytowana, pisała artykuły do gazet, potem piła kawę w towarzystwie Mariny i Izy, i pozostałych członków zespołu. Później artykuły, maile i znowu kawa.
-Widzisz! Świetnie poradziłaś sobie z tym wywiadem z piłkarzami, nie trzeba było się tak denerwować. - mówiła Marina, siedząc obok.
-Dzięki. - Nel chciała skończyć ten temat, ale nie umiała przestać się uśmiechać. Sama myśl o Mesucie, przyprawiała ją o dreszcze z podniecenia. Wpadła w tą euforie, rozkładając ramiona.
-Hej, Nel? Co Ci jest? - Marina odłożyła kubek z kawą. - Czy o czymś nie wiemy? - uśmiechała się tajemniczo, zaciekawiona. Iza zmrużyła oczy. Uśmiechnęła się.
-Czy coś, w ostatnich dniach się wydarzyło? Co? - Marina, chciała dowiedzieć się co, oznacza zaczarowana twarz przyjaciółki. Channel, nagle oprzytomniała. Nie mogę im o tym powiedzieć, nie teraz.- myślała.
-Nic, nic. Naprawdę. - Nel, chciała wyjść z tego obronną ręką. Marina chciała, podejść do Channel, ale cofnęła się na piosenkę, którą właśnie puścili w radiu. Pogłośniła. Marina lubiła rozśmieszać zespół, choć zazwyczaj miała przy tym kocie ruchy. Żaden facet, by się jej wtedy nie mógł oprzeć. W radiu leciała piosenka od Robbina Williamsa- Tripping. Marina zaczęła klaskać w dłonie. Ruszać biodrami i nucić pod nosem.
-Dajesz Izka.  - Marina chciała zachęcić Izę, do tańca. Iza, machała rękami na znak sprzeciwu. Channel rozumiała ją. Jednak Marina, taka już była. Zawsze do czego się zabrała, to doprowadzała to do końca. Pociągnęła Izę na parkiet. Przy końcówce piosenki, Iza już usiadła na swoim miejscu, a Marina dopiero się rozgrzewała do tańca. Następna piosenka była od Rihanny, sos. Dosyć dyskotekowa, to co Marina lubi najbardziej.
-Uhhhhh... S-O-S please someone help me. - śpiewała Marina i wymiatała całym ciałem na parkiecie, czyli na środku pokoju. Niczego się nie spodziewała. Nagle o futrynę drzwi oparł się Emil. Miał zaciesz na widok tańczącej, tak atrakcyjnej kobiety, jaką była Marina.
-Uhhh i ahhh. - uśmiechnął się Emil. Channel i Iza parsknęły śmiechem, zakrywając dłonią twarz.
Marina, aż podskoczyła gdy usłyszała głos Emila. Od razu zaprzestała tańczyć, i ściągnęła swoją spódniczkę niżej, i ściszyła odbiornik.
-Nie umiesz pukać? - Marina, miała na twarzy rumieńce.
-Ohhh, przepraszam, zapukałbym jakby były tutaj drzwi. -uśmiechnął się.
Emil i Marina zawsze sobie dogryzali, ale tak naprawdę to nie umieliby bez siebie żyć.
- Dawałam dziewczynom, lekcje tańca. - Marina, naburmuszyła się. Musiała, przecież dać mu jakiś ładny argument, dlaczego w środku pracy, tańczyła w biurze Rihannę?
-Jasne. - Emil uśmiechnięty, widząc zmieszaną twarz Mariny, zniknął w korytarzu chichocząc.
- Burak. - Odezwała się nadal oburzona Marina. - Na czym, my to skończyłyśmy? - uśmiechnęła się.
Iza wskazała Channel.
-A właśnie! - Marina, oparła się o blat biurka. - Channel, co się stało, że masz taką rozmarzoną twarz?
-Właśnie, co, Nel? - zapytała Iza.
Channel zarumieniła się. Marina wciągnęła głośno powietrze nosem i się odezwała.
-Wyczuwam, nie wyleczalną chorobę.... miłość. - Jak zawsze, znała Channel na wylot.
Channel za Chiny, nie chciała, zdradzić przyjaciółkom. co jest przyczyną magii w oczach, więc wreszcie dały jej spokój i wróciły do pracy.
Channel, nie umiała spać, jeść, normalnie pracować. Nawet, taksówki uciekały jej z przed nosa przez promyczki w oczach. A dzień, spotkania się z przystojnym piłkarzem, zbliżał się wielkimi krokami. A Channel, jeszcze nawet nie wybrała stroju, na tą ważną- poprawka- bardzo ważną, okazję. Channel, odpłynęła na planetę, marzenie. Przez cały tydzień chodziła, jak w transie. Przez cały czas, Marina miała ją na oku. Nawet złota rybka Channel, jej nie poznawała. Jakby umiała mówić, pewnie powiedziałaby jej, coś w stylu: "Hej, dziewczyno! Bul-bul, Akwarium mam brudne, dzisiaj jeszcze mnie nie nakarmiłaś bul-bul, może czas się obudzić? Heeeeloł?" Ale, Channel, nie była taka głupia. Dzień przed najszczęśliwszym dniem w życiu (każdej kobiety), obudziły się w niej kobiece instynkty. Po pracy, od razu poszła na zakupy.
Późno wieczorem miała dylemat.
-Myślisz rybko, że powinnam ubrać, tą niebieską sukienkę czy może tą zieloną? Niebieską? A nie za bardzo strojna? ... Zieloną? A może tą brązową, z koronkowym dekoltem? Masz racje, będzie pasować mi (Mesutowi) do oczu. - Channel zasnęła na ziemi przy kanapie, a Rybka pływała w akwarium.
 Po przebudzeniu, pięknym śnie, Channel ukryła swoją kieckę, pod żakietem.
-Hej! - Channel, w parzyła do biura.- Zupełnie zapomniałam! - Channel udawała, zdenerwowaną.
Marina i Iza spojrzały się na Nel. Channel, chwyciła się za głowę.
-Dzisiaj piątek? Zapomniałam. - Channel, usiadła i udawała rozbitą.
-Ale, co się stało kochana?- Marina, miała zmartwioną minę. Od razu, przy kucnęła przy Nel.
-Miałam na dzisiaj wywiad z Mesutem Ozilem. O którym kompletnie zapomniałam. - Channel, wiedziała, że musi mieć jakiś chytry plan. To był ten plan. Zapominalstwo.
 - Spokojnie. - Uspokajała Iza. - Możesz jeszcze polecieć. Wszystko załatwię. - pobiegła z prędkością światła, do biura szefa załatwić bilet etc. Marina, gładziła Channel po plecach. A Emil gdzieś tam, jako osoba trzecia, zaciskał wargi. Przed wyjściem na samolot, Marina, Nel jeszcze zawołała.
-Masz na pewno dyktafon? - uśmiechnęła się. - Taak! - Nel, jej odpowiedziała, gdy była już na korytarzu.
-Dorośleję, nam ta nasza dziewczyna. - zażartowała Marina. Iza puściła parę.
Podróż samolotem przeminęła szybko, tym razem Channel nie łykała tabletek uspokajających. Wolała wszystko robić na trzeźwo. Nie spostrzeżenie, już jechała taksówką pod stadion w Madrycie, gdzie umówiła się z Mesutem Ozilem. Popatrzyła ostatni raz do lustra. Tylko niczego nie zepsuj! Bądz sobą, a jednocześnie profesjonalistką! I wiiiiio! - myślała. Wysiadła z taksówki i ścisnęła ręce ze zdenerwowania, teraz faktycznie się denerwowała, jak cholera. Za kilka minut, zobaczyła Mesuta, który zbliżał się do niej. Serce jej zamarło.









3 komentarze:

  1. Przyznam, że ciekawa fabuła :) Z niecierpliwością czekam na nowości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) napiszę następny, gdy będę mieć chwilkę czasu :)

      Usuń
  2. Hmm ciekawe opowiadanie :3 Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj :) To dużo dla mnie znaczy...