2012-10-30

Rozdział jedenasty: Walka, a może już po?

-Czy jestem w niebie? – zapytała zorientowana Channel, jeszcze lekko widząc przez mgłę. Nad nią wisiał Mesut. Na pytanie dziewczyny, jego twarz stała się różowa a usta uformowały się w uśmiech. Dziennikarka nie wiedziała co się stało. Wiedziała, że nie jest jej zimno, jakby zaświeciło słońce. Przymknęła powieki po czym ukradkiem się rozejrzała gdzie jest. Chciała rozejrzeć się za otoczeniem. Zebrała się na odwagę i otworzyła szeroko oczy. Jeszcze raz prawie zemdlała. Była w objęciach piłkarza. Znowu jej głowa spoczywała na jego klatce a on delikatnie ją obejmował. Chcąc zobaczyć oczy Mesuta, Channel wzniosła swój wzrok do góry, przecież Mes, był od niej wyższy o głowę i jeszcze trochę. Poraziło ją jego spojrzenie, które jednocześnie śmiało się i jednocześnie wyrażało żal. Mogłabym z tobą wylądować na bezludnej wyspie kolego. Channel powoli się uśmiechnęła, nie wiedziała co może się wydarzyć. Nadal była w ramionach piłkarza i wcale jej to nie przeszkadzało a w brew przeciwnie.
-Dobrze się czujesz? – Niespodziewanie piłkarz zadał dziennikarce pytanie, które tak troskliwie zabrzmiało, że Channel miała ochotę jeszcze raz zemdleć, obudzić się w objęciach i tak w kółko, i w kółko... sytuacja bez wyjścia. Błędne koło.
-Tak....tak myślę. – Nel przejechała brzegiem dłoni po swojej drobnej twarzy. Czuła się trochę śpiąca.
-Zemdlałaś, martwiłem się, już miałem dzwonić po pogotowie, ale na szczęście się obudziłaś. Musisz iść do lekarza. – Mesut mówił stanowczo ale czule. Przełknął ślinę, chyba naprawdę się denerwował.
-Dziękuję. – wyszeptała i wyprostowała się. Mesuta ręce powędrowały do kieszeni spodni, ale po chwili je wyciągnął. Channel zrobiła krok do przodu i znowu lekko się zachwiała, Mesut był w pogotowiu, jak w gorącej wodzie kąpany. Już miał łapać dziennikarkę, jego opiekuńczość aż od niego padała, jak jakieś światło. Channel uśmiechnęła się.
-Wszystko już dobrze - powiedziała spokojnie. – Muszę dojść do lotniska. Idziesz? – skończyła.
-Tak. – odpowiedział od razu. Po czym dodał. – Ale musisz mi coś obiecać. – chwycił Nel za ramiona.
Wszystko. Co tylko chcesz! Przecież przyjechałam tutaj tylko dla ciebie. Nie ma żadnego artykułu. Dla ciebie. Żeby cię znowu zobaczyć. Twoje błyszczące oczy i ten cudowny uśmiech, który przyprawia mnie o zawrót głowy. Jesteś moim oknem na świat, moją allelują. Przy tobie, czuję, że mogłabym umierać i rodzić się od nowa. Bez ciebie było tak cicho w moim świecie. A teraz? Wszystko się zmieniło. Czuję, że żyję. Nie muszę sprawdzać w lustrze czy jeszcze tutaj jestem. Nie czuję się jak telefon. Czuję się przy tobie kobietą. Płynie ze mnie gorące jak lawa uczucie.... 
Wszystko co chciała mu powiedzieć. Nie umiała. Nie potrafiła. Coś ją hamowało. Dlaczego?
Przytaknęła, patrząc w ziemie, zdając sobie sprawę, że związki na odległość zazwyczaj się... kończą.
-Jak będziesz już w Polsce, to pójdziesz do doktora. – Dotknął palcem od Channel brody,
żeby na niego spojrzała. Chciał poczuć na sobie jej niewinne spojrzenie?
-Obiecuję. –wyszeptała po chwili.
Ruszyli na lotnisko. Na lotnisku byli za kilka minut, od razu pokierowali się w stronę tunelu: „FRANKFURT – POZNAŃ”. Mesut wszedł na pokład samolotu, pokazując stewardessie, że tylko na chwilkę. Przecież ta kobieta od razu go rozpoznała, to co miała zrobić? Odmówić mu? Każda kobieta by tak postąpiła. Mesut przystawił wskazujący palec do ust, patrząc na stewardesse, po czym zestawił ręce jak do modlitwy, dziękował za krycie. Krycie numer 2. Channel już siedziała na swoim miejscu, przy oknie. Zaczynała boleć ją głowa. Nie widziała, czy przeżyję następne rozstanie. W głowie biła się z myślami. Nie wiedziała co powinna piłkarzowi powiedzieć na pożegnanie. Przecież, jakby „przeżyli” coś razem. Channel nie wiedziała, nie miała zielonego pojęcia co ma robić. Podparła się łokciem i spojrzała za okno.
-Hej. – Mesut przysiadł się obok dziennikarki i przerwał jej zamyślenia. – Teraz mogę być normalnym człowiekiem, lub chociaż przez jakiś czas.– uśmiechnął się. Channel spochmurniała.
-Dlaczego? – zapytała smutnym tonem.
-Jak na razie... – pochylił się w stronę Nel. – Nikt poza stewardessami mnie nie rozpoznał. – rozsiadł się na krześle. Po chwili zadał pytanie a Channel spojrzała w okno.
-Co się stało? – Jego głos znów przybrał troskliwy ton. Nel nadal patrzyła w okno.
-Nic się nie stało, wszystko gra. – łza skapnęła jej na oparcie krzesła.
-To dobrze. – odpowiedział lekko zmieszany tym, że nawet na niego nie spojrzała.
-Czas chyba się pożegnać.... – zaczął prawie szeptem niemiecki piłkarz. Chyba też nie podobała mu się ta okoliczność. Channel szybko wytarła dłonią mokry policzek i udało jej się uśmiechnąć. Odwróciła głowę od okna. Ten stan rzeczy, który powinien stać się już dawno: Mesut pogładził Channel po policzku a następnie pochylił się do pocałunku. Nel zamknęła oczy, już czuła na sobie jego ciepły oddech, ale cały czar prysnął.
-Osoby, które nie lecą do Polski, proszone są udać się do wyjścia!- Mówiła stewardessa do mikrofonu, najpierw po niemiecku a później po polsku. Mesut drgnął, zawahał się. Nel otworzyła oczy. Mesut patrzył na nią, a później przy samym wyjściu pomachał jej nie zgrabnie. Channel cały czas miała w głowie te jego ostatnie spojrzenie na nią. Może on też czuł to samo co ona, ale miał te same obawy? Za facetem nie trafisz, a może za kobietą? Gdy samolot wystartował dziennikarka czuła się jakby jechała na ścięcie. Włączyła sobie w słuchawkach Use somebody Kings’a Of Leona i patrzyła w okno, jakby chciała tam kogoś wypatrzyć jeszcze z góry, choć było już ciemno.

Someone like you, And all you know and how you speak
Countless lovers under cover of the street
You know that I could use somebody
You know that I could use somebody
Someone like you...



Po godzinnym i trochę locie, wreszcie dotarli do Poznania. Channel nadal w koszulce z Realu szła w stronę wyjścia. Uważała ją za drugą skórę. Obejmowała się ramionami. Nie chciała żyć? Zawsze starała się dotrzymywać danego słowa i tak też zrobiła teraz. Powędrowała do najbliższego szpitala i wolnego lekarza. Nie czekała długo na korytarzu. Lekarz po chwili wypuścił ostatniego pacjenta i poprosił Channel.
-Jakieś 2 godziny temu zemdlałam i obiecałam komuś, że się zwrócę się do lekarza. – mówiła normalnym tonem.
-Dobrze, ale dlaczego dopiero teraz pani przyszła? – mówił lekarz.
-Bo... zemdlałam w Niemczech, przed lotem. – odpowiedziała. Patrzyła w ziemie i skubała sznurek z torby.
-Piła pani coś? – zapisywał coś w swoim dzienniczku.
-Nie. -Lekarz wstał i przystawił dłoń do czoła Nel.
-Gorączki pani też nie ma. Proszę się rozebrać muszę panią zbadać. – Channel przytaknęła.
Lekko już siwiejący lekarz zbadał dziennikarkę, zmierzył jej ciśnienie.
-Jest pani bardzo blada. Miewa pani może bóle głowy albo duszności? Uczucie zmęczenia?
-Czasem tak.
-Tak? – doktor poprawił okulary na nosie. – Mam kilka opcji, ale dam na razie pani skierowanie na badanie krwi. Pielęgniarka pobierze pani krew w następnym gabinecie. A na razie niech pani odpoczywa. Niech pani zostanie kilka dni w domu, dobrze? – skończył.
Channel przytaknęła i pokierowała się do gabinetu gdzie już czekała pielęgniarka z wielką igłą. Maturę przeszłam to przejdę i to. Było jej wszystko obojętne. Poszła do domu.
„Cześć tu Channel. Nie czuję się za dobrze. Lekarz kazał mi zostać w domu kilka dni... L4 dam jak przyjdę, przekaż Izie i szefowi. Nie martw się o mnie Marina, to nic poważnego. Tak sądzę. Mecz był spoko 4:2 dla Niemców. Nie miałabym nic przeciwka gdy byś jutro wpadła do mnie po pracy. Teraz idę spać, bo chyba się przewrócę, nóg nie czuję. C.” Wysłała Marinie esemesa. Umyła włosy, przebrała się w piżamę i schowała się pod kocem na kanapie, łapiąc do ręki pilot. Zrobiła sobie malinową herbatę. Później za jakiś czas, Marina odpisała na jej wiadomość.
„Jasne, przekaże. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Dzięki, że mnie zapraszasz nie pogardzę zaproszeniem, a w ogóle stęskniłam się już za naszymi babskimi pogaduszkami. Przyjdę na pewno. M.” Odczytała esemesa. Poskakała jeszcze chwilę po kanałach i zgasiła telewizor. Mała lampka się świeciła na szafce. Wreszcie poszła spać, a po policzku pociekła jej ustronna łza.

4 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz, jak bardzo czekałam na nowy rozdział! Wchodziłam tu codziennie po kilka razy... wiem, jestem dziwna ;D To co przeczytałam, jest świetne! To nawet mało powiedziane! Każdy nowy rozdział jest coraz lepszy. Rozstanie Mesuta z Channel? Straszne. Wyobrażałam sobie ból Nel. Pięknie to opisałaś. Martwię się tylko o jej zdrowie, bo za dobrze mi to nie wygląda.. ale w sumie, będzie ciekawiej. Aaaa. i jeszcze baardzo mnie ciekawi, jak dojdzie do następnego spotkania tej dwójki, bo dojdzie, prawda? Musi. Pozdrawiam ;) I znowu uzbrajam się w niecierpliwość (co przychodzi mi z trudem) na kolejny, genialny rozdział w Twoim wykonaniu! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję:)nie wiem co mam napisać ;) Ja po napisaniu rozdzialu czekam na Twój komentarz- ocenę specialisty:P ;) Miło mi jak podoba Ci się jak piszę. Postaram się szybko wziąć w garść i napisać 12. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ;D mi też miło ;)Ja życzę Ci duuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. haha dzięki:D na pewno się przyda :)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj :) To dużo dla mnie znaczy...