2012-11-03

Rozdział dwunasty: Marina.


    Po nie przespanej nocy, dziennikarka wreszcie wygramoliła się z kanapy. Raziło ją światło porannego słońca, które znalazło wejście do pokoju spod rolet. W nocy budziła się co godzinę. Budziła się i zasypiała i znów się budziła, i tak przeminęła jej cała noc. W lustrze łazienki nie poznawała siebie. Jakby widziała kogoś innego. Kogoś obcego? Od zawsze gdy pamiętała, chciała być kimś innym pod każdym względem.
Pod kranem umyła twarz zimną wodą, żeby się obudzić. Jeszcze raz spojrzała na swoje niewyraźne odbicie w lustrze, chwilę się zastanowiła po czym podążyła zmęczonym krokiem do kuchni. Była zmęczona życiem? W kuchni nalała wody do czajnika na herbatę i wyciągnęła z kredensu z nad głowy suchary, zawsze usprawiedliwiała się tym, że nie ma apetytu, albo, że zapomniała zrobić zakupy. Było jej obojętne to, czy coś zje czy też nie. Włączyła radio. Czekając, jak woda się ugotuję spięła swoje niesforne loki w warkocz, oparła się o blat. Przypomniało się jej, jak mama robiła jej zawsze warkocz do szkoły. Odpłynęła w przeszłość a woda się ugotowała. Od razu powróciła na ziemię. Wzięła zielony kubek z szafki nad zlewem i nalała sobie do pełna gorzką herbatę, którą lubiła najbardziej o porannej porze. Dochodziła 10, Marina kończyła pracę dopiero o 15, więc Channel musiała się czymś zająć. Przysiadła na kanapie, na której spędziła ostatnią noc i otworzyła swojego laptopa. Ziewnęła, zakrywając ręką usta, jakby była w ukrytej kamerze. W laptopie przeglądnęła zdjęcia, które miała na pulpicie. Były to zdjęcia z wakacji, które Channel spędziła w rodzicami i z bratem, te ostatnie. Channel miała wtedy 18 lat, a jej brat 21. Wszyscy pojechali wtedy na Hel. Świetnie się bawili. Tata Nel zapomniał o swoich pacjentach, a mama o swoich. Wszystko było idealnie. Channel była taka szczęśliwa. Na każdej fotce uśmiechała się od ucha do ucha, tak jak cała jej rodzina, później się to zmieniło. Dziewczyna zamknęła okno ze zdjęciami, weszła na stronę swojej pracy. Lubiła być na bieżąco i lubiła też czytać, co piszą jej najlepsze przyjaciółki, późnej weszła na profil Mesuta. Dodał zdjęcie z wygranego meczu z podpisem:”4:2 dla Niemiec.” Serfowała po Internecie i jakoś tak przeleciał je czas aż do piętnastej godziny.
-Heeeeej! – w drzwiach stała Marina. Włosy miała zapięte w luźny koczek, że krótsze kosmyki włosów opadały jej na czoło. Oczy miała obrysowane czarną kredką, a na policzkach miała bronzer. Wyglądała olśniewająco. Do obcisłych, musztardowych dzwonów ubrała luźną niebieską w kwiaty bluzkę, na guziki. Na dokładkę miała sandałki na wysokim obcasie.
-I jak? Jak się czuję moja Lenka*? – Marina zapytała przez próg, po czym weszła do środka.
Przytuliła Channel.
-Cześć. Czuję się nawet okej. – odezwała się wreszcie Nel, obejmując się ramieniem, chora na miłość. Stała boso, opierając się o ścianę. Nadal była w piżamie.
-Ty nadal w piżamie! No weź! Na dworze taka piękna pogoda! – uśmiechnęła się i ściągnęła sandałki. Dziewczyny pokierowały się do salonu. Channel usiadła na kanapie, przytuliła się do jaśka i dała nogi pod brodę. Marina usiadła nie daleko blondynki, na fotelu.
-Mam coś dla ciebie. – Marina uśmiechnęła się tajemniczo i złapała za sklepową torbę.
-Co to? – Channel na chwilę zapomniała o swoich zmartwieniach.
-Ach, zaraz zobaczysz. – Marina powoli wyciągnęła z torby coś zielonego. – Tak szłam do ciebie i przechodziłam obok takiej ładnej wystawy sklepowej i pomyślałam o tobie. Kupiłam ci taką ładną zieloną bluzeczkę na lato. Ooo! Patrz! Prawie taką samą, jak ja mam, tyle, że twoja jest zielona. – uśmiechnęła się i włożyła z powrotem fatałaszek do torebki. Położyła ją na stolik.
-Dzięki. – Channel wyszeptała. Ciemne chmury powróciły i wisiały nad jej głową. Nie umiała się ich pozbyć.
-Hej, Nel. Co jest? – Marina przysiadła się obok blondynki. Zaczęła się lekko martwić.
-Sama nie wiem. – Channel kręciła nosem, nie wiedziała co ma powiedzieć swojej przyjaciółce. „Jestem idiotką, chyba się zabujałam w nie odpowiedniej osobie.”?
-Channel, każdy ma czasem taki czas, że woli wszystko trzymać w sobie, ale z własnego doświadczenia wiem, że lepiej jednak jest, gdy się komuś wyżali. Chodzi o tego tajemniczego faceta? – Odchrząknęła – Od niego dostałaś tą fajną koszulkę? – Marina wskazała ruchem głowy na piłkarską koszulkę, leżącą na oparciu kanapy. Jak zawsze wszystko rozumiała bez słów. Channel zaczerwieniła się, miała pustkę w głowie. Zawsze gdy miała problem, zawsze mówiła o nim Marinie, a ona zawsze poradziła jej co ma robić. Dlaczego teraz było inaczej?
-Skrzywdził cię? – Marina pytała prosto z mostu.
-Niee. – Channel wydała z siebie pisk.
-Miłość to nie jest łatwa rzecz, maleńka. – uśmiechnęła się i położyła rękę na Channel ramieniu.
-Co myślisz o związkach na odległość? – wyrwało się Nel pytanie.
-Wspominałam ci kiedyś o moim jednym chłopaku...Pamiętasz? – Nel skinęła głową, coś obiło się jej o uszy. -  Przecież – kontynuowała -  to była tortura a nie miłość. Poznałam go, gdy studiowałam. Byłam nim zachwycona a on mną. Miał takie piękne zielone oczy....czarne, jak kawa włosy. Był pod każdym względem idealny i najlepszy. – Marina  splotła ręce i kontynuowała - Na każdym kroku mi imponował... trzymaliśmy się razem przez całe studia a po studiach zamieszkaliśmy razem. To była taka sielanka, która po jakimś czasie zamieniła się w istny koszmar. On w Brukseli, ja w Poznaniu... tylko jakieś krótkie telefony, nic więcej. Zaczęłam wariować w czterech ścianach. On przyjeżdżał tylko w weekendy to i wtedy nie miał za grosz czasu... chyba zaczęliśmy się od siebie oddalać, to co kiedyś nas łączyło, teraz nas kompletnie różniło. Chyba zmieniło mu się nastawienie do całego świata, przy tym też do mnie... żyjąc w wielkim mieście... potem było tylko gorzej. Jak bywał w domu, to zazwyczaj się kłóciliśmy i targaliśmy sobą, jak lwy. A na drugi dzień znowu... się kochaliśmy. To wszystko przerobiło się w coś nienormalnego. Potem doszły do tego zdrady, z jego strony, jak i z mojej... już wtedy wiedziałam, że trzeba to skończyć, ale nie umiałam. Chyba nadal coś do niego czułam, choć dobrze wiedziałam, że to mnie wykańcza. Nie umiałam sobie powiedzieć, że jest to miłość toksyczna, że powoli mnie zabija. Nie umiałam. Za cholerę. On chyba czuł się tak samo jak ja. Przy każdej kłótni, krzyczeliśmy, jak siebie nienawidzimy, a tak naprawdę nie umieliśmy bez siebie żyć... to trwało kilka lat, jednak wreszcie skończyłam z nim, choć płakałam przy tym, jak głupia i zaciskałam pięści. Nie wyobrażałam sobie dalszego życia bez niego, tak jak narkoman, nie wyobraża sobie życia bez działki.... – Marina popatrzyła w okno, chyba stare rany, zaczęły się odzywać.
-Jak miał na imię? – Channel odezwała się, zrozumiała, że ona nie jest jeszcze w najgorszej sytuacji. Zawsze znajdzie się jakieś wyjście.
-Marcel. – brunetka odpowiedziała od razu.
-Przykro mi. – Channel naprawdę było przykro. Nie wiedziała, że Marina przeszła przez takie coś. Przyjaciółka popatrzyła się na nią, po czym się odezwała.
-Nie wygłupiaj się Nel. To było dawno... wiesz, jak pytasz o związki na odległość to chyba nie zawsze kończą się happyendem. Te kilometry, które was dzielą.... mogą dużo nabałaganić w waszym życiu. Ja opowiedziałam ci, jak wyglądał mój związek z Marcelem, chyba jako przestroga, żebyś nigdy nie pakowała się w taki związek, chodź nie sądzę, że każdy związek na odległość musi się tak kończyć, ale nie wierzę w prawdziwą miłość ani w szczęśliwe zakończenia, jak w filmach...a ty? – skończyła.
Channel miała istny bałagan w swojej głowie. Marina miała racje ze wszystkim, w ogóle była od niej starsza i wiedziała więcej o życiu. Nigdy jej rady Channel nie zawodziły.
-Chyba też nie. – Channel przytuliła się mocniej do poduszki.
Marina uśmiechnęła się znacząco i oparła się łokciami.
-Dam ci radę, taką prostą, nie będę owijać w bawełnę, znasz mnie. Musisz w głowie pomyśleć sobie a) czy naprawdę, ci na nim zależy? I b) Czy jesteś gotowa, puścić nogę z gazu, bo potem nie będzie powrotu. – skończyła i poszła do łazienki.
Blondynka jak zawsze nie rozczarowała się. Rada przyjaciółki była prosta. TAK czy NIE. Nie było nic po środku. Trzeba było się decydować. Ale na co? Channel jeszcze nie wiedziała, co powinna zrobić.


*


*Lena - gdy Channel zaczynała pracę w "Imagine", Marina była przekonana, że gdy blondynka się przedstawiała usłyszała "Lena". Dlatego czasem ją tak nazywa.

2 komentarze:

  1. Wreszcie się doczekałam ;D Piękny, pouczający rozdział. Historia Mariny była.. wzruszająca. Dużo jej pouczeń było prawdą i teraz tak sobie myślę, czy to dobrze czy źle dla Nel? Bo z jednej strony mogło to być taką przestrogą, żeby nie pakować się w związek z Mesutem.. ale nie okłamujmy się, ja bym chyba tego nie przeżyła.. ;D Dlatego zastanawiam się, co Channel z tym zrobi. Zaryzykuje? No właśnie.. to pytanie nie przestanie mnie dręczyć. A druga sprawa jest taka, że w dalszym ciągu zagadką jest dla mnie, co tak naprawdę dolega Channel. Po pierwsze, ta nie wyjaśniona sprawa u lekarza... a teraz jeszcze jej dół psychiczny i ogólnie wynika, że chyba nie najlepiej się czuje. Martwi mnie to. No, poczekam i się dowiem ;) A więc.. pisz szybciutko kolejny! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, napiszę jak najszybciej ;) w tym następnym rozdziale myślę, że wyjaśni się kilka spraw. ;)do zobaczenia... :>

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj :) To dużo dla mnie znaczy...