-Dobrze mówisz po niemiecku. - Nagle odezwał się Mesut. Tym razem nie miał rąk w kieszeni. Szacunek.
-Dziękuję. - Channel, wpatrywała się w piękno nieba, nad swoją głową. Chyba znowu, zdarzyło się jej marzyć.
-yyy... gdzie miałaś kurs? - Podtrzymywał rozmowę. Lekko się denerwował przy każdym pytaniu. Teraz on, zerkał na dziennikarkę, co chwilę. Channel, przerwała dosięgać wzrokiem niebo, spojrzała na piłkarza. Tylko na to czekał.
-Najpierw w Warszawie, a potem w Berlinie. - uśmiechnęła się. Mesut, zarumienił się gdy Nel spoglądnęła na niego. - Dlaczego pytasz? - ciągnęła. Zauważyła różowe policzki Mesuta.
-yyy... a tak z ciekawości... a skąd Ci się wzięło, że akurat język niemiecki? Ja tam tego języka nie lubię. - Skończył pytanie żartem. Channel, zachichotała.
-Zakochałam się w tym języku, przez Travisa.- uśmiechnęła się szeroko, na myśl o wspomnieniach.
Mes, uciekł wzrokiem. Poparzyła go ta odpowiedź, żałował, że zapytał.
-... przez Travisa. - powtarzał piłkarz, cicho pod nosem.
-Travis to... mój brat. - szybko dopowiedziała. Czuła, że zaraz zacznie się chachać.
-Aaa.... to wszystko zmienia. - uśmiechnął się Mesut. Po poparzeniu nie było śladu. Channel chichotała. Ruszyli dalej. Mesut, nie kłamał mówiąc, że mieszka nie daleko. Do drzwi z domofonem, było kilka metrów. Osiedle było prawie normalne. Prawie, bo w innych blokach nie mieszkał sam Mesut Ozil. Apartamentowiec stał naprzeciwko drugiego apartamentowca. Kilka aut, stało na chodniku. Channel czuła się, trochę jak w filmie. Gdy wdrapali się wreszcie, na 4 piętro, Mesut otworzył przed Channel, swój świat. Mieszkanie.
Channel, od samego początku czuła podekscytowanie. Gdy weszła do jego mieszkania nie umiała się pozbyć uczucia, jakby przeniosła się do dalekiej przyszłości. Pod nosem tylko powtarzała: "Wow!".
Ściągnęła sandałki, a Mesut podążył do kuchni.
-Czuj się, jak u siebie. - powiedział, znikając w pomieszczeniu sztuki kulinarnej.
Patrząc od lewej, znajdowała się kuchnia, później dwa pokoje, salon z kanapą i dużym telewizorem, łazienka. Przedpokój przypominał nieco siedmiokąt. Nie był ani za mały, ani za duży. Małe lustro wisiało na przeciwko drzwi wyjściowych. Channel, wzięła torbę pod pachę i powędrowała do jasnego salonu. Gdy tam weszła, samo jej wypadło z ust: "Wow!". Przysiadła na kanapie. Cała uniesiona i podekscytowana.
Na ścianie wisiały jego "dyplomy" i nagrody. Na komodzie stały zdjęcia, w złotej ramce. Szafka z książkami, słowniki, książki kulinarne i wiele innych. Jakiś krajobraz. Zdjęcia luzem. W kącie stał barek. Nad nim tykał ścienny zegar. Pod nogami Nel, miała lazurowy dywan, a przed sobą niski, szklany stolik. Dziewczyna wszystko pożerała wzrokiem. Na stoliku i pod nim, leżało znowu kilka książek, tworząc wieżyczki. Na szkle leżał jeszcze jakiś notes. Pilot do telewizora, DVD i do wierzy. Jakieś osobne kartki. Channel, nie wiedziała na co ma patrzeć. Same te piloty wprawiały ją w euforię. Przypomniała sobie, że Mesut jest normalnym człowiek, jak i ona. Ale na pewno nie był zwykłą, istotą ludzką. Na pewno. Dziennikarka, siedząc na kanapie połykała wszystko co miała przed swoimi oczami, ściskała w ręku torbę, nawet nie zauważyła, jak wszedł Mesut.
- Herbata prawie już gotowa. - uśmiechnął się. - Mam nadzieję, że lubisz malinową. - skończył.
Malinowe to ty masz usta.
-Może być malinowa. - odpowiedziała, po czym dodała. - Jej! Dużo masz książek....- ciągnęła.
-Nie martw się. Fifę, też mam. - puścił parę, po czym się uśmiechnął. Channel śmiała się. Na dźwięk ugotowanej wody w czajniku, Mesut ruszył szybko do kuchni.
-Jaki on jest idealny. W każdej kategorii. Czyta książki, gotuję...wow. Niech jeszcze sprząta i pierze. - Uśmiechnęła się, mówiła do siebie po rodowym języku. Założyła nogę na nogę. Położyła torbę na ziemie.
Wtem, wszedł Mes, z zajętymi rękami przez kubki. Oba z logo Realu Madryt.
-Wow. Nawet kubki z Realu. - Channel, uśmiechnęła się tajemniczo, a Mes przysiadł się obok niej.
-Mogę ci przynieść w innym jak chcesz... - znowu się sparzył. Już miał wstawać, ale Channel go capnęła.
-Nie żartuj sobie. Picie z takiego kubka to splendor*. - Dotknęła jego ramienia. Popatrzył się ukradkiem, rozbawiony. Z powrotem siedział tuż przy blond dziennikarce. Świeciła się nocna lampka.
- Miałem domek kiedyś za miastem.- zaczął rozmowę piłkarz - Mieszkałem tam razem z kuzynem i kumplem, ale chciałem swoje cztery kąty, więc się tutaj przeprowadziłem. - sięgnął po herbatę.
-Fajne gniazdko. - uśmiechnęła się, Mesut odwzajemnił uśmiech.
-Tato, chyba mi nie ufa. - zrobił sztuczny grymas, ale po chwili się uśmiechnął. Zgrywał się.
Channel, słuchała dokładnie co mówi. Chłonęła jego każde słowo, jak gąbka chłonie wodę. Nagle, zachciało jej się sięgnąć po telefon, połączyć się z światem realnym, ale zamiast tego wyciągnęła kartkę z pytaniami, które miała zadać Mesowi. Kartkę położyła na blacie stołu. Torbę odstawiła na bok. Mesut, ruchem głowy, wskazał kartkę. - co to? - był jak dobry duch. Jak dobra nadzieja.
-Jeszcze po myśleć, że te pytania miałam ci dzisiaj zadać. - spojrzała na tykający zegar. Może wzięła go podstępem? Mesuta coś drgnęło. Odłożył kubek i sięgnął, tym razem, po kartkę z pytaniami.
-Te pytania: Ulubiony kolor, danie i tak dalej? - spojrzał trochę zdziwiony na Channel.
Channel czuła się trochę, jak wtedy, gdy podpalała zioło w czasie szkoły. Czuła się jak na haju. Przytaknęła z uśmiechem.
- Napiszę ci odpowiedzi w 2 minuty. - uśmiechnął się. Wyglądał tak uroczo. Nawet nie ma określenia, żeby to opisać. Był piękny i tyle.
-Już. - uśmiechnął się i odstawił kartkę na stolik.
Siedzieli bok w bok. Blisko siebie. Channel, czuła słodki aromat jego ciała. Ciągle uśmiechali się do siebie, nawet gdy włączyli telewizję, gapili się na siebie. Rozmawiali o swoich rodzicach i rodzinie.
-Moi są czasem straszni. Robią mi obciach. Chyba nadal myślą, że mam siedem lat. - mówiła Nel.
Mesut uśmiechnął się i przymknął powieki.
-Ty nie znasz moich rodziców. - mówił. - Mój tata zabrania mi pić Cole. - objął kanapę ramieniem.
Channel, już całkiem rozbawiona, śmiała się jak pijana, choć nic nie piła. Mesut, patrząc na Channel, zaczął podobnie się zachowywać. Był usatysfakcjonowany. Gdy w ten dzień, Channel ostatni raz spojrzała na godzinę, było za dziesięć dwunasta. "Impreza bezalkoholowa" dalej trwała. Stracili rachubę czasu.
Channel, nawet nie wiedziała, kiedy wziął ją w objęcia Morfeusz**. Po prostu zasnęła. Jak się obudziła, miała głowę na klatce piersiowej piłkarza. Objął ją ramieniem. Jego pierś spokojnie podnosiła się i opadała. Spał jak suseł. Jego twarz była taka delikatna. Włosy opadały mu łagodnie na czoło. Eldorado*** i Eden w jednym. Channel przyglądała mu się z rozkoszą. Jego ramie ostrożnie wisiało wzdłuż ramienia dziennikarki.
Pragnęła się wtulić w niego jeszcze bardziej. Wzdychała, gdy nagle jej bujanie w obłokach przerwała wibracja. Wibracja pochodziła z jej torby. Jak iść za tym tropem: z komórki. Spietrała się, wtedy też nagle obudził się przepyszny Mes. Otworzył swoje porażające oczy.
-Dzień dobry. - odezwał się zaspanym głosem. - Która godzina? - ziewnął.
Channel szukała komórki w torbie. Gdy wreszcie znalazła, zabolało ją serce. Miała 55 nie odebranych połączeń i 20 wiadomości. A na dokładkę była szósta rano. Co ty tutaj robisz? Dziewczyno? Pobudka!!!!!! Zaczęła się pakować. Mesut się wyprostował i z wolna sięgnął po telefon. Gdy zobaczył godzinę, przeklął pod nosem.
-Muszę już lecieć. Przepraszam. - Mówiła Nel.
-To ja przepraszam. - mówił piłkarz. - Zawiozę cię na lotnisko.- Bez zastanowienia zgodziła się.
Już na lotnisku, gdy kupiła bilet, nastał moment pożegnania. Coś przykrego. Coś co Channel, chciała uniknąć.Czuła, że się chwieję. Nie wiedziała, jak ma się zachować. Nie wiedziała, czy dla Mesuta to coś znaczyło. Mesut uśmiechał się ospale. Poszła za ciosem. Podała mu rękę i już wtedy wiedziała, że będzie tego żałować. Mesut odwzajemnił uścisk, jego twarz wyrażała lekki żal. Chciał to zatuszować.
Odwróciła się napięcie i ruszyła w stronę tunelu, prawie wybuchnęła szlochem.
Chyba ostatni raz go widzę w swoim życiu, a ja mu z ręką wyjeżdzam... Z reką? Na prawdę?!
Gdy odwróciła się, żeby go jeszcze raz ujrzeć, już go tam nie było. Napłynęły jej łzy do oczu.
~~~~~~~~~~
*Splendor- przepych, świetność, wspaniałość, blask, honor, zaszczyt.
**Morfeusz- w mitologi greckiej bóg marzeń sennych.
***Eldorado- legendarna kraina w Ameryce Południowej pełna złota. Słowo to pochodzi od skróconego hiszpańskiego określenia "el hombre dorado" czyli "człowiek olśniony złotem".
Oj, dziewczyno, czemu Ty mi to robisz?! Taki piękny rozdział.. i kończysz w takim momencie?! Myślałam, że się popłaczę, czytając, jak się żegnali. ;C Nel.. podała mu rękę?! Dlaczego?! W ogóle, dlaczego wyjechała, ona musi do niego wrócić! Mam nadzieję, ze to nie było ich ostatnie spotkanie, nie może być ostatnie! Naprawdę duże brawa i ogromna pochwała za ten rozdział, świetnie opisałaś odczucia Nel. Jejku, obudziła się z głową na jego klatce *-* szczęściara ;P niech tylko tego tak nie zostawi! Z resztą Mesut tak samo! Pisz kolejny rozdział, prooooszę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) właśnie czekałam na Twój komentarz :)Nie martw się, kiedyś im się ułoży :>. Cieszę się, że czytasz mojego bloga i za to Ci dziękuję ;) mam dla kogo pisać następne rozdziały :) a ja czekam na następny twój rozdział :)) bo ostatni był suuuuper ;)Pozdrawiam ;)
Usuń