2012-11-27

Rozdział dwudziesty: Dym oddechów.

       Gdy brunet był na odległość wyciągnięcia ręki, z jego ust zniknął uśmiech, a na twarzy zagościła mu panika.
-Channel... - wyszeptał. Wpatrywał się w nią w osłupieniu. Channel na dźwięk swojego imienia podniosła wzrok. Mimowolnie uśmiechnęła się.
-Mesut... - Wyszeptała przedrzeźniając go. Jak miała go przywitać? Miała go znów wpuścić do swojego kruchego serca? Co powinna była zrobić? Przez niego, jej stary świat już nie istniał, zniszczył go, a stworzył nieznany jej świat. Świat, do którego tylko oni mieli zaproszenia. Tyle, że się oboje nie dostali na tą imprezę. Ochroniarz przy drzwiach miał na imię: strach. Nie byli pewni, czy warto się angażować. Wszystko wypaliło się, jak popiół. Czy na pewno? Może jego uczucia jeszcze płonęły? Może jeszcze nie jest za późno? Co oni teraz powinni myśleć? Jaki powinien być ich następny krok? Channel na lekko chwiejnych nogach, wstała z leżaka i stanęła obok zszokowanego Mesuta. Podeszła jeszcze dwa kroki bliżej, następnie cofnęła się do tyłu o krok. Mesut wpatrywał się w dziennikarkę, jakby zobaczył ducha. Nie ma słów, żeby opisać jego szczęście pomieszane z popłochem. Nie umiał wydusić z siebie ani jednego słowa. Tylko krążył swoimi pięknymi oczyma po blondynce- nadal nie wierzył.
-Nawet się nie przywitaliśmy. - stwierdziła blondynka. Nadal czuła w swojej krwi alkohol (Mesuta). Piłkarz chcąc zrobić następny krok, uwolnił ze stresowane ręce, ale Channel go uprzedziła. Do niej należał ten następny etap. 
Wyciągnęła rękę i chwyciła w pięść fragment koszulki od Mesa. Przyciągnęła go do siebie. Mesut patrzył jej w oczy, a ona mu. Następnie zrobiła to co chciała zrobić już dawno. Pocałowała go. Muskała jego wargi, a on jej. Ich narządy smaków, dotknęły się i tańczyły ze sobą. Wszystko to działo się tak, szybko. Po kilkunastu sekundach oderwali się od siebie, otworzyli oczy i szum fal, zagłuszył ich oddechy. Blondynka nadal miała koszulkę piłkarza w garści. Mesut nie ukrywał, że był zmieszany, ale w pozytywnym znaczeniu. Próbował się uśmiechnąć. Cieszył się, że znów mógł ją zobaczyć. Patrzył w pijane i błyszczące oczy dziewczyny. Channel puściła wreszcie bluzkę i wyprostowała ją. Zaczerwieniła się, jakby dopiero teraz do niej doszło, to co zrobiła. Spojrzała w dół. Mesut widząc ten pąs, dotknął dłonią jej policzka. Gdy podniosła głowę, piłkarz uśmiechnął się, nie pokazując ząbków. 
-Tęskniłam za tobą, wiesz? - Wypaliła. Mówiła to, co zawsze chciała mu powiedzieć.
-Ja za tobą też. - jego opuszki palców nadal gładziły jej policzek. Channel dotknęła tej dłoni na jej twarzy. Zamknęła oczy, po czym je otworzyła. Może sprawdzała, czy zniknie? Ale tak się nie stało. Swoją dłonią przejechała po jego włosach. Uśmiechnęła się, patrząc w ziemię.
-Obciąłeś się. - odezwała się. Nigdy nie przestanie ją zadziwiać.
-No tak... - Mesut peszył się co raz bardziej. Wyglądał w krótkich włosach jeszcze atrakcyjniej. Miał buźkę, małego chłopca. 
-Podoba mi się. - Blondynka odezwała się, równocześnie cofając się o centymetry do tyłu. Poprawiła włosy ze stresu, który ją dopadł. Mesut uśmiechnął się. 
-Masz ochotę się gdzieś przejść? - zagadnął. Channel bez namysłu odpowiedziała i już szli plażą, nie ważne dokąd. Ważne, że razem. Nie odezwał się do swoich kumpli, jakby ich tam nigdy nie było. Liczyła się tylko ona.

Szli brzegiem plaży. Rozmawiali i się śmiali. Raz po raz, niechcący stykając się dłońmi, w okolicy ud. Robiło się co raz ciemniej, ale im to nie przeszkadzało. Oni i tak widzieli tylko siebie. Księżyc oświetlał im drogę, jak kiedyś.
-Byłaś u lekarza? Co powiedział? - zapytał czule Mes. Nie patrzył przed siebie, ani pod nogi. Spoglądał ukradkiem na dziennikarkę, która bawiła się, kopiąc wodę. 
-Powiedział, że jestem chora na miłość. - Popatrzyła się przed siebie, po czym dosięgła wzrokiem niemieckiego piłkarza i tym razem nie uciekła wzrokiem. Pozwalała mu na więcej. Mógł patrzeć w jej oczy, które przez ostatnie tygodnie płakały dzięki niemu. Nie potrafił oderwać od niej oczu, jakby była ze złota. Channel zauważając w polu widzenia, tą samą knajpkę co była w niej z Izą, pociągnęła za sobą skołowanego piłkarza. Ale nie chwycili się za ręce. Wchodząc do plażowego baru 24 h, usłyszeli głośną, dyskotekową muzykę. Kłębiło się tam od ludzi, ale nie było nigdzie Izy, Pawła. Świeciły się kolorowe iskierki. Channel od wejścia wpadła w wir tańca i klimat dyskoteki. Podążyła tanecznym krokiem pod bar, zabierając po drinku. Mesut przebierał nogami za dziewczyną. Był ciekawy co ona, jeszcze dzisiaj zbroi. Zdawał sobie sprawę, że była pijana, ale nie chciał tego wykorzystać. Zależało mu na niej, dopiero teraz to sobie uświadomił. Nel z pod lady, niespodziewanie pojawiła się przed oczami Mesuta. Pociągnęła go na parkiet. Tańczyli. Wokół nich, w powietrzu wisiał wirujący sex. Widzieli tylko siebie. W czasie tańca, zaczęli się kilkakrotnie namiętnie całować, nie zwracając uwagę na gapiów. Oczywiście, to blondynka rzucała się, jako pierwsza do pocałunku. Przyciągali się, jak magnes. Pod koniec piosenki, Channel powlekła się po następny napój wysoko alkoholowy. Już miała wypić dużego łyka, gdy wtem doszedł do niej piłkarz z RM i chwycił jej rękę ze szklanką. 
-Na dzisiaj chyba, ci już starczy... - uśmiechnął się miło, wyjmując z jej ręki kieliszek. Miał rację, bo dziennikarka ledwo trzymała się na nogach. Oczy miała niecodzienne. Gdy by nie Mes, upiła by się tak, że by nie pamiętała, jak się nazywa. Może ktoś by to wykorzystał. Kto wie. Futbolista cmoknął niepokojącą i pijaną Channel w czoło i objął ja w pasie. Wyciągając ją z baru, poczuł, jak dziewczyna przytula się do niego. Już na zewnątrz, można było oddychać. Nie było czuć potu ciał i zapachu dymu. Wiał lekko beznamiętny wiatr. Nel wystawiła do niego swoją spoconą twarz. Równocześnie wpatrując się w gwiazdy. Dwójka usiadła na piasku. Dziewczyna oparła głowę, na ramieniu piłkarza. Czuła jego perfumy, które przypominały jej zapach raju.
-Dlaczego. - zaczęła. - Nie bawisz się? - bełkotała, przy czym wyglądała uroczo. 
-Bo mam ciebie na głowię - roześmiał się. - Żartuję. - Objął dziennikarkę. - Po prostu, byłem przygnębiony. - skończył.
-A teraz? - Jesteś przygnębiony? - zapytała, zamykając oczy ze zmęczenia. Mesut popatrzył się na nią, zgarnął loki z jej czoła i odpowiedział.
-Nie. Teraz jestem zmartwiony, że się upiłaś. - uśmiechnął się. Nel cicho parsknęła śmiechem. Po czym dodał szeptem. - Oraz szczęśliwy, że mogłem znowu cię zobaczyć. Może to dziwne, ale zawalił mi się cały świat, gdy ostatni raz cię widziałem. Nie umiałem o tobie nie myśleć... dławiłem się wspomnieniami. I myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę. - skończył i zobaczył, że Channel zasnęła. Pogładził ją po włosach i wziął ją na ręce. Poszedł w stronę hotelu. Cała drogę wpatrywał się w jej łagodną twarz.  
W jej pokoju, położył ją do łóżka i przykrył kołdrą. Dziennikarka spała, jak dziecko, cichutko i powoli oddychając. Mesut na chwilę przysiadł na fotel i wziął do ręki czerwoną książkę. Otworzył ją na setnej stronie. 

Sen nocy letniej.


Już las w Ardenach świeci.
Nie zbliżaj się do mnie.
Głupia, głupia,
zadawałam się ze światem:

Jadłam chleb, piłam wodę,
wiatr mnie owiał, deszcz mnie zmoczył.
Dlatego strzeż się mnie, odejdź.
I dlatego zasłoń oczy.

Odejdź, odejdź, ale nie po lądzie.
Odpłyń, odpłyń, ale nie po morzu.
Odfruń, odfruń, dobry mój,
ale powietrza nie tykaj.

Patrzmy w siebie zamkniętymi oczami.
Mówmy sobie zamkniętymi ustami.
Bierzmy się przez gruby mur.

Małośmieszna para z nas:
zamiast księżyca świeci las,
a podmuch zrywa twojej damie
radioaktywny płaszcz, Pyramie.


W. Szymborska.


Przebiegł oczami po tekście i zamknął książkę, odkładając ją na to samo miejsce. Wyszedł z jej pokoju, znikając w cichym korytarzu.   

2 komentarze:

  1. Wow.Ten rozdział wyszedł Ci genialnie! Jest po prostu piękny. Cudowny. Takk długo na to czekałam i tu proszę, niespodziewanie ich pierwszy pocałunek :D Byli uroczy. A Mesut to już w ogóle.. cud i miód! Mam cichą nadzieję, że ich drogi się teraz nie rozejdą po raz drugi. Przynajmniej na jakiś czas, żebym się jeszcze nacieszyła ;D No ale twórczość pozostawiam Tobie. I tak co byś nie wymyśliła, to z pewnością będę zadowolona ;D Uwielbiam to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :* ;) Jestem rozpromieniona, że Ci się podoba.

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj :) To dużo dla mnie znaczy...