2012-11-09

Rozdział trzynasty: Cień krzyku.


    Channel leżąc w wannie pełnej piany, nie mogła się nadziwić, jak mogło do tego dojść? Jak mogła do tego dopuścić? Przecież, jak opuszczała rodzinne gniazdo, obiecała matce, że będzie o siebie dbać, że będzie odpowiedzialna. Dlaczego mnie to spotkało? Zadawała sobie to pytanie. Siedziała w domu, nie wychodząc już prawie dwa tygodnie. Nie mogła uwierzyć, co powiedział jej lekarz. Przywitał ją frasobliwie w swoim gabinecie i od razu przeszedł do rzeczy. Channel wiedziała, że coś jej dolega, ale myślała, że to zwykłe przeziębienie. Nie spodziewała się, że to jej powie lekarz. Po wyjściu ze szpitala pokierowała się do apteki i kupiła leki, które zalecił jej doktor. Poszła do domu, z ciężarem na plecach... z następnym zmartwieniem, wysłała tylko jeszcze krótkiego esemesa Marinie, która prosiła, żeby się odezwać gdy wróci od lekarza.
Dziennikarka wylegiwała się w wannie, już dobre kilka godzin i wcale ją to nie obchodziło. Wspominała. Wszystko. Te dobre czasy i te trochę gorsze, ze swojego życia. Przeglądała je w swojej głowie, jak kadry z filmu. Jej prostokątna wanna była napełniona wodą aż po brzegi i gęstą pianą. Dziewczyna nie miała zamiaru wychodzić, chciała jeszcze pomyśleć, przecież miała o czym. Chyba spotkała się z miłością, która od dawna omijała jej życie. Chyba, że tylko spotkała się z romansem? Czy było już za późno? Czy mogła jeszcze o tym mówić jako „głębokie zadurzenie”? Blondynka nie wiedziała, już nie płakała, bo nie miała czym płakać. Wszystkie łzy wylała po pożegnaniu z piłkarzem i po wyjściu od lekarza. Musiała być silna, ale nie umiała się sprzeciwić sobie. Nadal czyniła swoje naganne przyzwyczajenia. Miała w głowie dotkliwy bałagan, sama nie wiedziała co ma myśleć, czynić i czuć. Posiadała coś jeszcze, miała głębokiego doła psychicznego, a lekarz tylko pogłębił tą otchłań. Wysiadała jej powolutku psychika. Może to koniec? Myślała. 
Może Mesut się ze mną tak bawił? Może robi tak ze wszystkimi dziewczynami? Co ja gadam...a może jednak? A jeśli się mnie wstydził? Przecież nie przedstawił mnie swojemu koledze z reprezentacji... ale przecież napisał te piękne słowa na facebook’u „kilka godzin było cudownych, przez pewną osobę’ A może nie chodziło mu o mnie? Może wydarzyło się coś innego? Poznał kogoś? Przyjął mnie pod dach hotelu z grzeczności? Z litości? Jaki wstyd. Nie mogę uwierzyć. Czy on naprawdę taki jest...?
Niepewność miała nuż na Channel gardle. Ile mogła jeszcze to znieść? Wreszcie zebrała w sobie siły i wyszła z wanny. Włosy miała związane w warkocz i spięte wsuwkami tworząc kok. Tym razem wcale nie spojrzała w lustro. Wytarła ciało aż poczerwieniało i wskoczyła w hotelowy szlafrok, który kiedyś „pożyczyła” z pokoju w hotelu. Wsunęła nogi do ciepłych kapci. Wcale nie miała lepszego humoru. Podążyła ciężkim krokiem do kuchni i połknęła tabletki, popijając je wodą bez gazu. Przez głowę przeszła jej Marina, jak dowiedziała się co jej dolega. Urwała się z pracy i przybiegła do Nel. Stanęła w drzwiach z Izą.
-Masz anemie? – oddychała ciężko Marina. Wiatr porozrzucał jej włosy po całej głowie.
Channel tylko skinęła głową, nie odważyła się na odpowiedź, bo musiałaby się rozpłakać, a tego nie chciała. Zawsze chciała być taka, jak Marina – silna. Marina i Iza długo nie czekały, po skinięciu głową przyjaciółki, weszły do domu bez zaproszenia i mocno ją przytuliły. Stały tak przytulone kilka minut. Przyjaciółki wiedziały, że ona je teraz potrzebuję. Każdy by chciał mieć takie psiapsióły...- przeszło Channel przez myśl, powstrzymując ledwo łzy.
-Kochanie, możesz na nas liczyć. – odezwała się przejęta Marina.
-Bo wiesz, najpierw anemia, potem anoreksja... – dopowiedziała Iza nadal tuląc drobną blondynkę. Marina spojrzała szyderczo na Izę, ale przytaknęła po chwili.
-Dziękuję Wam. – skomentowała Nel.
Później weszły na chwilę do środka, napić się czegoś, ale po chwili musiały już wracać do biura, choć Marina narzekała i broniła się przed tym, ale Izie wreszcie udało dopiąć swego, przecież była zastępcą szefa. Iza nie chciała zostawiać Channel samej, ale musiała. Było jej strasznie żal koleżanki. Obiecały, że będą Channel odwiedzać codziennie po pracy. Jak nie razem to osobno. Raz Marina, raz Iza. I tak było.
-Hej, Emil się o ciebie pytał. – powiedziała Marina przy samym wyjściu. Channel zrobiło się cieplej na duszy. Iza cmoknęła blondynkę na pożegnanie i pobiegła schodami w dół, też ryzykowała posadą, ale przyjaźń była ważniejsza. Krzyczała.
-Marina!!! Czekam na ciebie na dole!!!
Marina machnęła ręką. Zawsze miała spokojny- bez nerwów- beztroski, stosunek do ludzi i świata. Channel jej tego zazdrościła.
-Tak? – zapytała Nel, opierając się o futrynę drzwi.
-Tak. Martwi się o ciebie. Chciałby cię odwiedzić, tylko nie wie czy tego chcesz. – odpowiedziała brunetka.
 -Chcę. Niech przyjdzie kiedyś. – mówiła Nel. Lekko się uśmiechając.
-Ok, przekaże mu. Jak dostałam twojego esemesa, tak się bałam o ciebie, prawie zjadłam swoje nowe manicure... A teraz odpoczywaj, dbaj o siebie, bo są ludzie którym na tobie zależy. Pamiętaj o tym. – Marina trzymała Channel za ręce. Dodała.
-Zadzwonisz do swojej... mamy? – Zapytała Marina, wiedząc, że to jest temat zakazany. Cienki, jak lód i kruchy. Szara strefa.
-Nie chcę jej martwić. Naprawdę. – Odpowiedziała blondynka. Marina nie naciskała, widziała stan dziewczyny, pogłaskała ją jeszcze po policzku i poleciała do pracy. Na następny dzień przyszedł Emil. Pogadali i poszedł sobie. Channel nie ukrywała, że cieszyła się, że ją odwiedził. Na chwilę jej szara rzeczywistość przybrała kolorów.
Dziennikarka zwlekała z telefonem do swojej matki przez prawie 2 tygodnie. Pamiętała, że ostatni raz rozmawiała z nią gdy wyjeżdżała do Poznania. To nie miało być pożegnanie, nie miało. Ale na pożegnanie wyszło. Miały do siebie dzwonić prawie codziennie, ale Channel nie odbierała jej połączeń. A dlaczego tak się potoczyło? Nie chciała sobie przypominać tego koszmaru od początku. Gdy połknęła tabletki, przechodząc przez przedpokój rzucił się jej w oczy telefon. Podeszła bliżej odbiornika. Zawahała się chwilę, po czym chwyciła w rękę słuchawkę. Wykręciła numer do domu.
-Tak, słucham? – usłyszała głos matki. Brzmiał tak samo słodko, tak samo, jak  kilka lat temu. Channel milczała. Bała się odezwać.
-Halo? – kobieta w słuchawce powtórzyła pytanie. Channel słyszała jej ciężkie oddychanie, wreszcie dziennikarka zakończyła połączenie. Strach ją przerósł. Nie wiedziała, jak ma zacząć rozmowę, przecież rozmawiały tak dawno temu. Były dla siebie, jak obce. Channel ścisnęła mocno wargi i ponowiła połączenie. Tym razem odezwała się pierwsza.
-Cześć.
-Channel? – Poznała ją bez żadnego problemu.
-Tak, to ja. – blondynka mówiła ochrypłym głosem.
-Moja Nel... co u ciebie? – Było słychać, że matkę bolą te słowa, że tak dawno ze sobą nie rozmawiały. Może leciały jej wtedy łzy?
-Wszystko w porządku mamo. – Channel wybuchła płaczem, zakrywając słuchawkę dłonią. Tak bardzo brakowało jej normalnej rozmowy z mamą. Wciąż pamiętała to, co ją najbardziej zabolało, ale tęskniła za nią. Cholernie tęskniła, ale nie chciała się do tego przyznać.
-Naprawdę? – matka mówiła cienkim głosem, chyba poznała, że coś jest nie tak.
-Tak, mamo. – blondynka przyłożyła głośnik telefonu do szafki. Wyrwał się jej ryk ze szlochu. Spojrzała w sufit i zapłakała. Gorące i ogromne łzy spływały jej po policzkach, w ręce ściskała słuchawkę. Połączenie nadal trwało. Gdy się trochę uspokoiła, zapytała.
-A co u ciebie? – nadal łamał się jej głos.
-Bywało lepiej. – odpowiedziała szeptem i odchrząknęła. Miała smutny głos. Później się pożegnały i odłożyły słuchawki. Channel było jakby lepiej, ale nadal płakała jak dziecko. Szukała czegoś do czego może się przytulić. Za jakąś godzinę uspokoiła się i zjadła obiad. (Składniki przyniosła jej Marina, która zagroziła, że ja nie zje, to sama ją nakarmi!) Nie czuła żadnej euforii ani poczucia radości. Chciała spać, ale od kilku dni dokuczała jej bezsenność, więc leżała i wpatrywała się w sufit.
Mogłabym napisać książkę, jak cierpię. Dałabym jej tytuł "Moja gehenna."
Wreszcie przyszedł jej sen. Tak piękny, że Channel od kilku dni, dopiero tak naprawdę się uśmiechnęła. Śniła o Mesucie.


2 komentarze:

  1. Yeaah ;D nówka ;P kolejny udany rozdział. W końcu niepewność o stanie zdrowia Nel ze mnie zeszła. A jednak, dobrze przeczuwałam, że coś poważniejszego może jej być. Anemia. Współczuję jej. Choroba, do tego Mesut, ma dziewczyna mętlik w głowie. Niech tylko szybko się niemiec pojawi i coś z tym zrobi.. i właśnie, tu zadaję sobie pytanie, jak dojdzie do kolejnego ich spotkania, przynajmniej jakiejś rozmowy.. ;)
    Świetnie opisałaś przybicie i ból Channel, podziwiam. Cały rozdział jej poprawny i genialny, podobał mi się. Czekam na kooolejny ;D Pozdrawiam ;)
    Ps. zmieniłam nazwę, ale to ciągle ja ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, miło Cię znów tutaj widzieć. ;) ja czekam na następny Twój rozdział, bo piszesz genialnie. A właśnie, Ty dajesz mi chęci do pisania następnych rozdziałów, dziękuję. A Ty, bo o to jeszcze nie pytałam a ciekawi mnie...Ty do mojego bloga miałaś skądś adres, czy po prostu taki "szczęśliwy traf" ? ;)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj :) To dużo dla mnie znaczy...