2012-12-22

Rozdział dwudziesty szósty: Łzy szczęścia.

       Gdy się obudziła, otaczało ją miejsce, którego wcześniej nie widziała. Pierwszy raz w życiu była w tej tajemniczej lokalizacji. A może była tutaj już w snach? Przytulona była do śnieżnobiałego materiału, który był prawdopodobnie kołdrą. Otworzyła szerzej oczy, żeby przyjrzeć się bliżej pomieszczeniu i nagle gwałtownie usiadła. Rozejrzała się i nie świadomie błądziła oczami po ścianach delikatnego turkusu. Nie czuła niepokoju. Była prawie pewna, że jest w domu swojego chłopaka.

Po kilku minutach i kilku głębszych oddechach wydostała się z objęć miękkiego łóżka. Gdy wreszcie dotknęła palcami, a potem piętami podłogi, zauważyła, że nadal jest w swojej hebanowej sukience. Nie zdziwiło ją to, przecież kiedy miałaby się przebrać w coś innego? Przejechała brzegiem dłoni, po śpiącej twarzy i zastanowiła się, gdzie jest piłkarz. Korzystając z okazji przebiegła wzrokiem po sypialni jeszcze raz. Pokój wywarł na niej nie małe wrażenie i zdumienie. Gdy ostatni raz tutaj była w jego domu wyobrażała sobie to miejsce zupełnie inaczej. Z bogatym wystrojem, złotymi lampkami, przepychem pucharów i medali, gadżetów, mebli i tak dalej. A pokój, w którym właśnie przebywała dziennikarka był po prostu skromny. Skromnie piękny. Pięknie skromny. Nie umiała tego inaczej ująć. Za intrygowało ją to.
Nie mieścił w sobie dużo mebli. Oprócz łóżka i jasnej komody, miał w sobie jeszcze regał z książkami i kilka małych obrazków na ścianie, przedstawiające piękne miejsca na ziemi. I tyle.
Channel zaczesała włosy do tyłu i skrzyżowała ręce za głową, nadal badając pobliże.
Serio, to jest jego pokój? Taki przejrzysty? Taki ładny? Grzeczny? To mnie ten piłkarz miło zaskoczył. - mówiła do siebie. Ale to nie było najpiękniejsze w sypialni. Po czym uśmiechnęła się i podreptała do końca pokoju, do szerokiego okna. Otworzyła je, powoli. Jeszcze bardziej nie wierząc, że to się dzieję na prawdę. Z wielkiej okiennicy było wejście na niewielki tarasik (z roślinką w doniczce) a z niego rozciągał się boski widok na miasto: Madryt. To było tam najpiękniejsze.
-Czyli tutaj, patrzy w niebo. - Przemówiła do siebie po ojczystym języku. Zamknęła okno i wyszła z sypialni. Machinalnie pokierowała się do kuchni.

Nie spostrzeżenie weszła przez brązowe drzwi do pomieszczenia, przy wejściu od razu poczuła bajeczny zapach czegoś do jedzenia. Trochę dalej, przy kuchence, zauważyła męską sylwetkę stojącą do niej tyłem. Był to Mesut, ubrany w szary dres. Kiwał się lekko na boki w rytm muzyki, która wybrzmiewała z odbiornika i przyrządzał coś do spożycia. Wyglądał uroczo.
-Ładnie pachnie. - Zagadnęła w końcu blondynka. Nie spodziewała się tego, że będzie jeść śniadanie zrobione przez niemieckiego piłkarza. I na dokładkę w jego mieszkaniu. Ekscytowała się tymi myślami, prawie nie przestając się uśmiechać. Mesut odwrócił w jej stronę wzrok i się uśmiechnął. Spalił raka, jak nic.
Czy on musi się tak słodko peszyć? Nawet w swoim domu?
Channel podeszła bliżej piłkarza i objęła go, wtulając swoją twarz w jego plecy. Poczuła dłoń piłkarza na swojej. Tak powinno wyglądać życie. - pomyślała.
-Wyspałaś się księżniczko? - Zapytał swoim niemieckim akcentem mężczyzna. Channel jakiś czas później z niezadowoleniem, rozplątała swój węzeł z rąk na jego tułowiu. Nie chciała go puszczać, ani na sekundę. Ale chciała mu odpowiedzieć, patrząc w jego śliczne oczy. Tak po prostu, powiedzieć mu, że jest jej miłością.
-Tak, wyspałam się, dziękuję. - Oparła się biodrem o blat. Mesut nie spuszczał z niej wzroku.
-Skąd ja się tutaj wzięłam? Długo spałam? - Zapytała, piłkarz przytaknął i dodał.
-Zasnęłaś w samolocie. - uśmiechnął się. Channel nie umiała sobie nic takiego przypomnieć, żeby usypiała w samolocie, choć w ramionach takiego piłkarza, jak Mesut było to fantastyczne przeżycie i uczucie, czy jak dotknięcie jego dłoni czy pocałowanie warg jego własności.
-Nie chciałem cię budzić. - uśmiechnął się i uciekł wzrokiem.
-Na prawdę? - Channel czuła, jak w jej duszy rozlewa się ciepło, przez to co właśnie usłyszała. Dlaczego nie chciał jej budzić? Czy tak robią zakochani ludzie? Dokładnie, tak.
-Na prawdę. - odpowiedział Mesut.
Dziewczyna nie umiała usunąć uśmiechu ze swoich kącików ust, cieszyła się, jak mała dziewczynka cieszy się, gdy dostaję na urodziny różową laleczkę od swoich rodziców. A nawet bardziej. Bardziej niż lukier i czekolada poprawiał jej humor. Co powinna była powiedzieć, żeby mu podziękować? Żeby wiedział, że to dla niej wiele znaczyło. Co? Czy zwykłe "kocham cię" wystarczy?

Kochała jego każdy centymetr ciała. Teraz to dokładnie wiedziała. I wiedziała, że on czuję do niej do samo. A czy nie miała najmniejszych wątpliwości? Serce? Nie. Rozum?

Dziennikarka podeszła bliżej piłkarza. Nic nie mówiła, patrzyła mu w oczy i dokładnie wiedziała co chce właśnie powiedzieć. A on czytał z jej oczu. Milczeli. Jakiś czas. Kilka lub kilkanaście nie ważnych minut i sekund. Nie liczyli czasu, jak wtedy gdy spotkali się po raz pierwszy. Scena się powtórzyła. A ich miłość tylko się powiększyła. Ale czy wzmocniła? Czy chora strona świata im nie zagraża? Miłość czasem sprawia, że człowiek zakochany odsłania swoje słabości, staje się wrażliwszy i jest łatwiejszą zdobyczą. Czy to prawda? Czy ich to dotyczy? Mnóstwo znaków zapytania, chciałoby się napisać, gdy mowa o miłości. Miłość to dla każdego inny temat i inna definicja.

Piłkarz objął w pasie swoją dziewczynę i pocałował. Raz, a później jeszcze parę razy. Ostatecznie usiedli przy stoliku w kuchni i zjedli śniadanie przyrządzone przez piłkarza.
-Dlaczego wstałeś tak wcześniej? - Zadała mu pytanie, gdy przełknęła papu.
-Nie umiałem spać.
-Czemu?
-Miałem za dużo myśli na głowie...- Po chwili dopiero dokończył.- Myślałem o nas. - uśmiechnął się.
-I co, wymyśliłeś? - Dziennikarka nadal zajadała się śniadaniem. Co jakiś czas, przerywając, żeby spojrzeć na Mesuta. Drżała, gdy nie miała go w polu widoku. Bez niego, jej świat nie istniał.
-Że bardzo cię kocham, i że będzie mi bardzo smutno gdy wyjedziesz. - Skomentował, wpatrując się w stolik. Wreszcie odważył się na szczere wyznanie. Wyznanie prosto z serca!!! Channel chciała uniknąć tematu "pożegnanie" bo czuła wtedy zimno na całym ciele, ale musiała coś powiedzieć, żeby nie pomyślał, że jej to obojętne. Zjadła do końca swój posiłek i zaniosła talerz do zmywarki. Zawsze starała się zachowywać czystość, Mesut pewnie zauważył jej gest. Dziennikarka po woli zbliżyła się do piłkarza i pogładziła go po włosach. Nie chciała teraz patrzeć mu w oczy, nie chciała zobaczyć w nich smutku, bo pękło by jej serce. Finalnie usiadła mu na kolanach, zawieszając jedną rękę na jego szyi.
-Hej, przecież jestem tutaj. Z tobą, liczy się teraz. Ten czas. Nic innego mnie nie obchodzi!
-Kogo to słowa? - Zapytał po chwili.
-Nie pamiętasz? Twoje. Twoje głuptasie.
-Chyba, że tak.

~~~ 
    
 Po śniadaniu, zakochańce wybrali się na spacer po mieście. Channel nadal miała na sobie sukienkę, a Mesut dres przebrał na dżinsy. Po 45- minutowym spacerze wrócili do punktu wyjścia. Humor piłkarza był już nieco lepszy. Odrzucił złe myśli i cieszył się chwilą. Prawie tak samo jak blondynka... byli zakochani. Rozmawiając w salonie na kanapie o byle bzdurach, w pewnej chwili zwykła rozmowa przerodziła się w długi, namiętny pocałunek. Tym miłosnym tańcem aż przemieścili się do sypialni. Gdzie Mesut delikatnie położył Channel na białą pościel. Kontynuowali obcmokiwanie. Lubię być na górze, jak ty na dole. - przeszło dziennikarce przez myśl. Piłkarz obsypywał dziewczynę pocałunkami, nie naciskał. Chciał być, jak najdelikatniejszy.
-Wiesz, w moim domu za miastem jest większe łóżko. - uśmiechnął się i parsknął śmiechem, leżąc pod Channel.
-Co? - Roześmiała się. - Co ty? Na prawdę chcesz tam jechać? - Mówiła śmiejąc się.
-Czemu? - Śmiał się. - To chyba szalone. - Skończył.
-Możesz poczekać?
-Jasne. - uśmiechnął się. Mesut i Channel w pośpiechu pozbierali swoje rzeczy, zamknęli drzwi za sobą i pobiegli do samochodu, śmiejąc się przy tym jak dzieci.
-Przecież, to jest szalone, to co robimy. - Odezwała się dziewczyna, gdy już siedziała na fotelu pasażera. Piłkarz znów się roześmiał i włączając silnik białego Audi, odezwał się do dziennikarki.
-Przy tobie, czuję, że mogę złamać wszystkie swoje zasady. - uśmiechnął się, wyjeżdżając z garażu.

Czy zakochani znają zasady gry? Kto powie pierwszy "kocham" przegrywa. Czy to się zgadza? Taki jest finał finałów? To w takim razie, jak skończy się ich gra? Gra miłosnych uniesień...

Za kilkanaście minut byli już na miejscu. Channel podobał się dom. Był zupełnie inny niż mieszkanie. Był duży i stał w cichym miejscu.
-To tutaj. - Powiedział, wpuszczając blondynkę do środka. Dom wydawał się być pusty. Chwycił Nel za rękę i pobiegł w stronę pokoju od snów, gdy nagle na kogoś wpadli. Gdy Niemiec podniósł wzrok ujrzał mężczyznę swojego wzrostu, trochę już siwiejącego. Był to tata Mesuta.
-Do jasnej, ciasnej, co ty tutaj robisz?! - Wymamrotał zmieszany Mesut. Channel czuła, że zapada się pod ziemię.
To właśnie wychodzi, jak bawi się w dzieci, jako dorośli... 

3 komentarze:

  1. dziękuje Ci że napisałaś !! :)
    już nie mogę się doczekać następnego !

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! taki.. romantyczny bym powiedziała, do tego w dodatku radosny, pełen szczęścia dwojga zakochanych w sobie ludzi. Mesut i Nel są chyba dla siebie stworzeni :D Tylko, czy dług będzie trwało ich szczęście? Właaaśnie, to mnie baaardzo ciekawi ;> Nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz to napiszę: Mesut jest uroczy. Bardzo podobają mi się te Twoje miłosne metafory, idealnie wpasowują się w klimat rozdziału :) Pozazdrościć :D Czekam na kolejny, Ty wiesz :D Pozdrawiam! I życzę Wesołych Świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  3. dwójka na komplikacje-zycia.blogspot.com/ zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj :) To dużo dla mnie znaczy...